czwartek, 18 kwietnia 2013

49 Rozdział

                                                                                                                       ,,Kłamstwo nie wyjdzie,
                                                                                                                         jeżeli starasz się 
                                                                                                                         okłamać osobę, która
                                                                                                                         Cię kocha."
                                                                                                                        
Carlisle:

   - Śliczne! - Doszedł do mnie delikatny głos Esme. Oglądała, przekładając z ręki do ręki, długi naszyjnik ozdobiony złotymi monetami. Przymrużyła oczy, jakby chciała się dopatrzeć najmniejszych detali lub czy biżuteria nie jest oszustwem. - Pasowałaby mi do tej białej sukienki - dodała, przypatrując mi się przez chwilę. 
    Westchnąłem chicho, zabierając kobiecie naszyjnik z dłoni. Przypatrzyłem się mu uważnie, sprawiając wrażenie, jakby mi się nie podobał, a kupno go nie wchodziło w ogóle w grę. Esme tylko się zaśmiała, rozpoznając moje kłamstwo momentalnie. Chwyciła mnie za rękę i uśmiechnęła się czule. 
   - Ile płacę? - spytałem czarnowłosej kobiety, do której należał namiot, gdzie znajdowała się biżuteria. 
    Sprzedawczyni uśmiechnęła się chytrze, co z pewnością przegoniło niejednego kupującego, gdyż można było wywnioskować, że jest oszustką, jednak dzięki mojemu wyostrzonemu wzrokowi dokładnie widziałem jego wartość. Kobieta podała cenę, wahając się przy tym i kątem oka sprawdzając, czy nie jest za duża, gotowa obniżyć ją, ale tylko trochę. Na jej twarzy pojawiło się zdziwienie, gdy tak po prostu wyciągnąłem pieniądze z kieszeni.
    Gdy odeszliśmy, Esme złożyła krótki pocałunek na moim policzku w ramach podziękowania. Jej miękkie usta przyprawiały mnie o dreszcz. Objąłem ją w pasie, a ona położyła głowę na moim ramieniu. Księżyc był dziś w pełni. Ślicznie oświetlał ulice. Mnóstwo osób przypatrywało nam się, z pewnością ze względu na to, że wyglądaliśmy przy nich jak dwie białe kartki papieru. Denerwowały mnie zachłanne wzroki mężczyzn, którzy ślinili się na widok mojej żony. Najchętniej dałbym jej do ubrania ogromny worek, lecz to i tak nie odgoniłoby gapiów od jej urody.
    Szliśmy wolno, wsłuchując się w muzykę, która dobywała się z przeróżnych barów.
   - Chodźmy gdzieś zatańczyć - zaproponowała Esme, odrywając mnie od zamyśleń.
    Zatańczyć? Nie, nie ma mowy! Nie tyle, że nie potrafię tańczyć, ale tego po prostu nie lubię. Słuchać muzyki - owszem, lubię. Ale taniec? Nie, nie i jeszcze raz NIE!
   - Oczywiście, czemu nie? - odparłem, tłumiąc w sobie ochotę, aby się nie skrzywić.
   - Kłamca! - krzyknęła radośnie kobieta. - Och, kochanie, no proszę cię! Jak można nie kochać tańca? - zaśmiała się perliście.
    Westchnąłem załamany. Jak ona to robi, że tak po prostu wie, gdy staram się kłamać? Najwyraźniej przed nią nie mogę mieć żadnych tajemnic i ich nie mam.
   - Kocham patrzyć, jak ty poruszasz się na parkiecie - szepnąłem, pochylając się, jej do ucha. - Ale siebie, słońce, tam nie widzę! - dodałem, wzruszając bezradnie ramionami.
    Esme przyglądała mi się badawczo kilka sekund. Westchnęła rezygnacyjnie, przynajmniej tak się mogło zdawać dla pospolitego obserwatora. Spojrzałam na mnie ponownie, robiąc przy tym drapieżną - dla mnie tak to wyglądało - minę. Chwilę później ciągnęła mnie do pobliskiego lokalu, z którego dochodziła taneczna muzyka, jak i również mnóstwo ludzi wybierało to miejsce, z pewnością nie tylko ze względu na dobrą muzykę, jak i na jedzenie, przynajmniej tak słyszałem.
    ,,Salamandra" głosił szyld. Gdy tu przyjechaliśmy taksówkarz mi go polecał. Pamiętałem to doskonale. Za sprawą Esme weszliśmy do środka. Było tam mnóstwo przestrzeni, chodź z zewnątrz wyglądał na malutki. Mnóstwo ludzi tańczyło, piło drinki, rozmawiało i bawiło się. Pomimo takiego tłoku miejsca było sporo. Całe pomieszczenie było przyozdobione bardzo kolorowo, co dodawało temu lokalowi miłej atmosfery.
    Usiedliśmy przy małym, dwuosobowym stoliku naprzeciw siebie. Po chwili zjawił się kelner - młody chłopaka, około dwudziestki. Spytał nas o zamówienie i na całe szczęście mówił płynnie po angielsku, co przypodobało się mojej żonie.
   - Poproszę drinka orgazm* - poprosiła uprzejmie Esme.
   - Podwójny orgazm, prosimy - dodałem, starając ukryć śmiech, patrząc na przestraszonego małolatę, który niezgrabnie zapisał wszystko w malutkim notesiku. Wpatrywał się w moją żonę bezustannie, najwyraźniej przyjmując jej zamówienie do siebie.
   - Coś jeszcze? - spytał, jego głos trząsł się niesamowicie. - Po-polecamy... - Nie potrafił wydusić z siebie słowa.
   - To tyle, słonko, dziękujemy - odpowiedziała Esme, posyłając mu jeden ze swoich powalających uśmiechów. Ciekaw byłem, czy ona zdawała sobie w ogóle sprawę z tego, jak bardzo jest apetyczna.
    Kelner wrócił dwie minuty później, niosąc na tacy dwa drinki. Postawił jeden przed mną, a gdy drugi podawał Esme, jego oczy prawie nie wyszły, kiedy wpatrywał się w dekolt mojej ukochanej.
   - Yym - odchrząknąłem, zwracając jego uwagę na mnie. - Dziękujemy, możesz odejść. - Chłopak kiwnął głową i wykonał moje polecenie. Wpatrywałem się przez chwilę w niego wzrokiem, który mówił ,,Zabiję cię przy pierwszej lepszej okazji".
   - Och, Carlisle, twoja zazdrość jest taka słodka - zaśmiała się Esme, popijając drinka przez słomkę.
    Była zrelaksowana i spokojna, jak na damę przystało. Mężczyźni nie mogli oderwać od niej wzroku, co było bardzo denerwujące. Jeden brunet dostał torebką, najwyraźniej jego małżonki. Doszły mnie jej słowa:
   - Przestań się tak na nią gapić! - krzyknęła przyciszonym głosem kobieta. - Widzisz, że jest z jakimś mężczyzną! - A gdy na nią nie zwracał uwagi, wstała i popychając męża, wyszli z lokalu.
    Moja żona najwyraźniej również to dosłyszała. Spojrzała na mnie. Jej wzrok mówił mi wszystko. Nie chciała, aby ktoś kłócił się i to wszystko przez nią.
   - Zatańczymy? - spytałem, wstając i wyciągając dłoń tak, by mogła ją złapać.
    Posłała mi lekki uśmiech i chwyciła za dłoń. Wyszliśmy na parkiet i przetańczyliśmy prawie całą noc. Gdyby nie kontrola mojej ukochanej, to wszyscy ujrzeliby nas, jako dwie świecące postacie. Wróciliśmy do mieszkania, ciesząc się swoją bliskością.

* Jest to taki biały drink, że tak to opiszę. Sama nie próbowałam. ;d

____________________

    Rozdział miał być wcześniej, jednak moja babcia była w szpitalu i dopiero dziś wyszła, a to bardzo wpływało na mój nastrój i wenę. Martwię się o nią, sami z pewnością to rozumiecie. Dziękuje za waszą cierpliwość. ;*

17 komentarzy:

  1. Dawno tu nie komentowałam, ale poprostu nie umiem zalogować się na moje konto!
    Fajnie i ciekawie piszesz! Czekam na kolejny rozdział /Monia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział. Nazwa tego drinka rozbawiła mnie xd Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super jak zawsze . To dobrze że z twoją babcią już lepiej . Kiedy kolejny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha, nazwa tego drinka mnie powaliła xd
    "Podwójny orgazm proszę" i leżę :D

    Rozdział fajny, a zazdrość Carlisle'a jest, jak powiedziała Esme, urocza :3
    Haha, biedna Esme, wszyscy faceci się na nią gapią xD

    Czekam na nn, życzę duużo weny i całuję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. super nie mogę doczekać się next :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :)
    Powiem ci, że znalazłam tego bloga przypadkowo, ale nie żałuję :) Przeczytałam wszystkie rozdziały w trzy dni - są cudne!
    Tak samo jak ten, zresztą :)
    Zapraszam na mojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny! Kocham twojego bloga <3
    Tymczasem zapraszam do mnie :)

    http://cullen-my-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Udało mi się wpaść do Ciebie ;D

    Zdziwiłam się, że Carlisle nie lubi tańczyć. W szoku jestem :)
    Esme do kelnera słonko a on już jaki szczęśliwy. Hehe miał fajne zamówienie... ;D
    "Zabiję cię przy pierwszej lepszej okazji" <3

    Biedna Esme, każdy facet się do niej "klei". Ale ważne, że ma naszego ukochanego pana doktora blisko przy sobie ♥

    Długo czekałam na ten rozdział kochana. Ale było warto! ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja Cię doskonale rozumiem, bo przechodziłam to samo. :)
    Rozdział jak zawsze wspaniały. Cudnie to wszystko opisujesz. :3
    Hah nazwa drinka powaliła mnie na kolana. xD
    Ah... Ten Carlisle taki zazdrosny. To takie... urocze. *.*
    Czekam na next. :D
    Buziaczki. ;***
    Cyzia14.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nono, "podwójny orgazm" Olciu rozkręcasz się! ;)
    Dark.Paradise.

    OdpowiedzUsuń
  11. " Zabiję Cię przy pierwszej lepszej okazji " ; ^ zarąbiście się to czyta .
    Kiedy kłutnie ? xD

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajnie, fajnie .. ; ** .
    Czekam na następną :) .

    PS. Zapraszam do nas http://paumar012.blogspot.com/2013/04/1-emmett-byem-wasnie-na-polowaniu.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Hahahah xD Smacznego drinka xdd
    Rozdział super ! Jak zawsze :*
    Czekam na następny :D <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Jest extra, z resztą jak zawsze. :) Kiedy następny rozdział? Nie mogę się doczekać!! :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Jest extra jest zaje*iście czekam na następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że unoszę się w powietrze!
Przyjmuję krytykę, gdyż jestem tylko amatorką.
Notki o nn piszcie w zakładce - SPAM.
Swoje blogi polecajcie w zakładce - SPAM.