poniedziałek, 3 grudnia 2012

4 Rozdział


                                    muzyka
Esme :


   Biegłam szybko . Nie wiedziałam gdzie się podziać , nie widziałam celu do którego mogę teraz dotrzeć , gdyż straciłam osobę , którą pokochałam , gdy tylko zjawiła się w moim życiu ; nawet jej jeszcze nie widziałam , a żywiłam do niej tyle uczuć.
   Wiatr rozwiewał moje włosy , a deszcz moczył moją sukienkę , skórę zaś przyprawiał o pieczenie . Nie zważałam na te rzeczy ; sprawiało mi to ulgę , nawet błoto pod moimi bosymi stopami .
   Nie puściłam ani jednej łzy . Czekałam na odpowiedni moment w którym mogłabym pokazać swoje uczucia . Targały one mną w najróżniejszych obliczach .
   Jedna kwarta mnie , mówiła abym to zrobiła , druga zaś krzyczała , że mam męża i matkę , która jest w potrzebie . Była też taka mała kwarta we mnie , która kazała mi zrobić , to co uważam za słuszne . To jej postanowiłam posłuchać .
    Zatrzymałam się , gdyż dotarłam na miejsce . Spojrzałam w dół i ujrzałam jak fale roztrzaskają się o kamienie , a woda tryska na wszystkie strony ; była ona ciemna jak smoła . Dzieliło mnie od niej około dwudziestu czterech metrów . Patrzyłam tam cały czas . Stałam nad przepaścią , która w każdej chwili mogła się zawalić - zapomniałam o tym .
     Esme , nie rób tego , pomyślałam i gdy powoli cofałam się do tyłu , ziemia zatrzęsła się pod moim ciężarem , ponieważ była cienka , i zaczęła osuwać się , a ja wraz z nią .  Wydobyłam z siebie głośny krzyk , lecz tu nikt nie mógł mnie usłyszeć . Byłam w lesie .
    Złapałam się za wystający korzeń i wisiałam nogami nag przepaścią .
- Pomocy ! Pomocy ! - wołałam bezradnie , wiedziałam , że nikt mnie nie usłyszy . Moje ręce nie dawały już rady , ból był na dłoniach nie do zniesienia ; poczułam bąble na nich , do tego z wysiłku spociły mi się i puściłam korzeń .
   Spadając czułam się wolna , chodź wiedziałam , że to koniec . Powietrze przytulało mnie do siebie z całej siły , a krople słonej , morskiej wody moczyły moje ciało . Nagle uderzyłam o coś twardego . Ból rozprzestrzeniał się po moim ciele z ogromną szybkością . Wydałam z siebie ostatni dźwięk i zamknęłam swoje oczy z nadzieją , że będzie to na zawsze .
   Nie wiedziałam gdzie jestem , ponieważ nic się nie działo i dalej czułam ten okropny ból . To przecież nie jest śmierć , prawda ?
   Moją twarz , ktoś okrywał i po chwili odkrywał , zimną narzutą . Słyszałam w koło siebie różne odgłosy . Skrzeczenie , szum...
- Żyje ? - usłyszałam jakiś głos , a pod sobą poczułam coś szorstkiego . Czułam wszystko .
- Nie - chciałam krzyknąć : ' Ja żyje ! ' , ale coś hamowało mój głos - zabierzmy ją do doktora , on się tym zajmie .
- Dobrze , ale czemu on ? - byłam bardzo ciekawa o kogo im chodzi .
- On widział śmierć nie raz , a jej wygląd nie zrobi pewnie na nim większego wrażenia - aż tak źle wyglądałam ?
- Nie wygląda źle , może tylko trochę... nieważne ! - potem nie usłyszałam już nic . Cisza...

Carlisle :


    Szedłem korytarzem , kiedy nagle usłyszałem jak ktoś mnie woła .
- Doktorze Cullen ! - był to jakiś człowiek , najwyraźniej czymś przejęty - Doktorze ! - nawoływał mnie cały czas , bez przerwy . Pobiegłem w stronę osobnika , który mnie potrzebował . Doskonale wyczułem gdzie się znajduje .
   Był w kostnicy , tylko po co ? Wyczuwałem z daleka trzy bicia serc , a ani jednego  , nowego , martwego ciała . Przybiegłem na miejsce i ujrzałem dwóch mężczyzn ; stali nad kobietą , która pewnie ich zdaniem , była martwa .
- Tak ? - byłem opanowany , chodź znajdowało się tam mnóstwo krwi .
- Doktorze... Doktorze... - byli obaj bardzo zmęczeni , a ich dyszenie było okropnie słychać - ta , ta kobieta spadła z klifu .
- Żyje ? - musiałem zadać to pytanie .
- Nie... - mężczyźni zwiesili głowy i wyszli z pomieszczenia . Byłem tym bardzo zdziwiony , dlaczego niby by tak nagle wyszli , nie mówiąc więcej ani jednego słowa ? Nieważne !
   Podszedłem do kobiety , a gdy ujrzałem jej twarz...
- Esme... - wyrwało mi się szeptem z ust . Patrzyłem na nią jak zabity ; byłem dokładniej mówiąc nim . Nawet gdy była nieprzytomna , wyglądała jak bogini w ludzkiej postaci . Mokre włosy przylepiły się jej do policzków i czoła . Jej różowiutkie usta , jak zawsze , były ułożone w uśmiechu , lecz ten wydawał się być udawany , by ukryć co się stało naprawdę ; kłamać .
   Przestałem rozmyślenia i przysłuchałem się bardziej . Słyszałem nierówne bicie serca , które w każdym momencie mogło przestać działać . Pragnąłem ją uratować . Nie miałem czasu , aby się zastanawiać , zostało mi mało czasu .
   Przejechałem delikatnie po jej delikatnym policzku , jakby była szklanym pomnikiem , który w każdym momencie może roztłuc się na kilka tysięcy kawałków . Zbliżyłem twarz do jej szyi i wysunąłem ostre jak brzytwa zęby , bez problemu potrafiły wejść w ludzkie ciało .                      
- Uratuje cię Esme , zobaczysz , uratuje . Obiecuje - patrzyłem na nią jeszcze kilka sekund , była taka piękna . Przybliżyłem usta do jej brzoskwiniowej skóry i zanurzyłem się w niej . Usłyszałem ciche westchnienie . To było niesamowite , że ona nie reagowała na ból , jedynie jej ciało wygięło się w łuk .
   Kiedy wysysałem jej krew , czułem się jak w niebie . Była taka cudowna , delikatna jak jej właścicielka . Nigdy takiej nie zakosztowałem , a było tego tylko kilka razy ; nie przekraczało pięciu .
    Myślałem , że nie dam rady się od niej oderwać . Chwyciłem ją ostrożnie za głowę i trzymałem . Nie mogłem się opanować . Moje emocje zawładnęła żądza krwi - pragnienie . Dasz rade . W tym momencie oderwałem się od niej z łatwością , czułem , że jest to dla mnie ktoś więcej .
    Spojrzałem ponownie na twarz Esme . Była ona w grymasie ; nie wydała żadnego dźwięku . Dopiero teraz zdałem sobie sprawę co zrobiłem .
    Myślałem tylko o sobie , pragnąłem być z nią na zawsze ; na wieczność . A jeżeli ona nie będzie tego chciała ? Jeżeli będzie mieć do mnie urazę ? Jestem egoistę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz sprawia, że unoszę się w powietrze!
Przyjmuję krytykę, gdyż jestem tylko amatorką.
Notki o nn piszcie w zakładce - SPAM.
Swoje blogi polecajcie w zakładce - SPAM.