poniedziałek, 3 grudnia 2012

3 Rozdział


Esme :


   Długo siedziałam i oczekiwałam na mojego męża , który właśnie był w pokoju lekarskim z tym całym doktorem Cullenem ! A miałam taką nadzieję , że będzie to jakiś inny lekarz . Nienawidziłam go , to prawda , nie widziałam go , ale miałam dość tego gadania każdej kobiety w miasteczku , jaki on przystojny , taki kulturalny i dobrze wychowany . Nikt nie mówił - oczywiście z płci żeńskiej - o niczym innym , tylko o nim . Mężczyźni podzielali moje zdanie , nie wiedząc , że ja tak o nim myślę .
   Nagle ktoś wyszedł z pokoju , gdzie teraz znajdował się Charles . Czasami słyszałam z niego jęki męża , gdyż pewnie nastawiali mu rękę . Wstałam gwałtownie i zerknęłam w tamtą stronę . Wyszedł z niego blond mężczyzna , jego skóra była biała , ale idealna , bez żadnych niedoskonałości . Każdy jego ruch był wykonywany z gracją , oczy miał miodowe , w których można by było utonąć . Serce zabiło mi mocniej , a ja poczułam jak by on o tym wiedział , co mnie zawstydziło .
    Podszedł do mnie z śnieżnobiałym uśmiechem . Nie mogłam zapanować nad moim narządem . Teraz wiedziałam kto to . Znałam go , to wtedy , gdy miałam 16 lat . Pamiętam z tego dnia , każdy , nawet najmniejszy , szczególik .
- Jak zgaduję , Pani Esme Evenson , prawda ? - popatrzył na mnie , a jednocześnie na kartkę , na której prawdopodobnie znajdowały się rejestry jego pacjentów , a w tym Charlesa .
- Tak - nie chciałam zachować się jak inne kobiety , które na moim miejscu zaczęły by się jąkać .
- My się chyba znamy , czyż nie ?
- Oczywiście , Panie doktorze ...
- Carlisle .
- ... dok ... Carlisle - uśmiechnął się do mnie z cichym śmiechem , a ja to odwzajemniłam - gdy miałam 16 lat , dzięki tobie moja noga jest sprawna .
- Dobrze cię pamiętam , Esme , czy mogę tak mówić ? - znów popatrzył na mnie , ale tym razem i ja na niego , a nasze oczy się spotkały na kilka sekund , bo oderwałam wzrok i nagle on nie wiedział , co zrobić , więc także odwrócił się i lekko skrzywił , nawet to wyglądało pięknie .
- Nalegam , by tak ! - sama nie wiedziałam co wygaduję , Carlisle tylko się zaśmiał . Jak ja mogłam go nie lubić ?! Przeszło mi po głowie , to jak go obrażałam . Teraz wiedziałam jedno , stoi przede mną Anioł .
- Pewnie , chcesz wiedzieć co z twoim mężem .
- Jak każda żona , na moim miejscu - tak naprawdę nie interesowało mnie to , a ni odrobinkę . Ten moment był najważniejszy .
- Wszystko z nim dobrze , wystarczy , że usztywnienie będzie nosił przez 7 miesięcy , to wystarczy .
- Dziękuje .
- Proszę - uśmiechnął się do mnie ponownie , było to dla mnie jak zbawienie .

Carlisle :


   Pamiętam dobrze jeszcze ją , jako nastolatkę . Kiedy była moją pacjentką , uśmiech nie schodził Esme z twarzy , nawet gdy operowałem jej nogę . Radość tryskała z niej strumieniami . Nie wiedziałem , dlaczego przy niej sam czułem się wesoły . Rzadko to mi się zdarza , a tak naprawdę to nigdy . Czy zakochałem się kiedyś ? Nie . Miałem na to 23 lata , ale i tak tego nie wykorzystałem .
   Możliwe , że było mi przeznaczone zostać tym , kim jestem , abym znalazł swoją drugą połówkę . Ale to niedorzeczne ! Nie powinienem myśleć o takich głupotach !
   Znowu usłyszałem ten słodki głos z ust , który dobywał się z kobiety , zbyt pięknej jak na człowieka , wręcz niezwykłej urody :
- Nie zmieniłeś się ani trochę od naszego spotkania .
- Naprawdę ? To chyba dobrze , prawda ? - musiałem zbić ją jakaś z tropu - No dobrze , koniec rozmowy . Twój mąż pewnie na ciebie czeka - uśmiechnąłem się do niej . Dziwiło mnie jedno , inne kobiety zachowywały się przy mnie , oczywiście nie obrażając ich , niecodziennie . Niestety , wiedziałem czemu . U Esme , słyszałem tylko jej bicie serca , po każdym miłym geście , skierowanym do niej .
- No tak , pewnie tak .Dziękuje i dowiedzenia .
- Mam nadzieję , że do zobaczenia - popatrzyła na mnie i ten słodki uśmiech pojawił się ponownie na jej twarzy , ale po chwili poszła , po swojego męża . No właśnie , męża , a ja coś do niej ... Nie , nie warto .
    Powinienem wracać do pracy , mam dużo zleceń jak na dziś , a także zmartwień . Edward wyjechał wczoraj , a ja się o niego martwię . Czuję się za niego odpowiedzialny , jak ojciec .
   Dość tych rozmyśleń . Pacjenci nie będą czekać . Poszedłem do sali numer 19 , gdzie zastałem młodego mężczyznę z wielką dziurą w ręce .
- Adam Swit ? - popatrzyłem na dokumenty , a następnie na niego z uśmiechem , który dodał mu otuchy , gdyż i on się uśmiechnął .
- Tak .

9 miesięcy później :


Esme :
   Wiedziałam , że ten dzień , wcześnie czy później nadejdzie . Był 3 tygodnie opóźnienia , ale miałam nadzieje . Najgorsze to to , że panuje straszna epidemia , a boję się , gdy urodzę , możliwe będzie zakażenie u mojego dziecka , co w niczym mi się nie przyda . To by był koszmar .
   Siedziałam właśnie przy kominku i czytałam książkę . Dopiero zaczęłam , więc nie umiałam ocenić czy jest dobra . Był to dramat : " Romeo i Julia " . Nie było tu narratora , dlatego szybko mogłam skończyć czytać , czego nie lubiłam . Uwielbiałam za to zanurzyć się w lekturze , a najbardziej kochałam kiedy była długa .
   Nagle poczułam dość mocne kopnięcie w brzuch . Zabolało mocniej niż zwykle . Wzięłam wielki wdech i wydech . Wdech i wydech , wdech i wydech . Powtarzałam sobie cały czas w myślach .
- Cii , kochanie . Spokojnie - powtarzałam do mojego , jeszcze nienarodzonego dziecka -  Ahhhh ! - znowu poczułam mocne ukłucie . Wiedziałam , że to już pora , ale nie wiedziałam co zrobić , gdyż w domu nikogo nie było oprócz mnie .
   Musiałam sobie poradzić . Jak ?!  Ktoś zapukał do drzwi , na całe szczęście ! Nie mogłam się odezwać , ból nie dawał mi rady . Nie wiedziałam czemu , moje przyjaciółki mówiły mi , że odezwać będę mogła się . Bałam się , może to było przez tą ranę , którą Charles mi zrobił , a także kiedy mnie bił po brzuchy w czasie ciąży . Bywało tak już kilka razy .
- Esme ! Jesteś tam ?! - Helen .
- Aaaa ! - odchodziły mi wody płodowe .
- Esme ! - moja przyjaciółka wpadła do mojego domu przerażona , ale pomogła mi wstać i zadzwoniła na pogotowie , musiałam jej wytłumaczyć - ledwo - jak się używa telefonu , gdyż niektórych nie było na to stać , a ja dzięki mojemu mężowi , miałam go . No tak , ożeniłam się z nim , gdyż mógł spłacić rachunki mojej mamy , tata umarł mi , gdy miałam 5 lat , więc nasze życie nie było jak z bajki .

                                                                                ***

    Urodziłam o 2.17 . Męczyłam się od piętnastej , ale było warto . Mam teraz pięknego , małego synka . Zastanawiałam się długo nad imieniem . Odłożyłam to na ostatnią chwilą . Będzie miał na imię Carl , od Carlisla . Pragnęłam tak mu dać na imię , nie mogłam , ponieważ wszystko mogło wyjść na jaw . Sama przyznałam się przed sobą , zakochałam się w doktorze . Obawiałam się tego .
    Właśnie ktoś wszedł do mojego pokoju , miałam nadzieję , że to Charles , gdyż jest on ojcem mojego dziecka . Nie , była to zła nadzieja .
- Mam dla pani smutną wiadomość - pielęgniarka spojrzała na mnie , a w jej oczach wyczułam smutek , nie miałam pojęcia , co może być okropną wiadomością w ten cudowny dzień .
- Co się stało ? - nie ukrywała nawet mojego szczęścia .
- Pani dziecko ...
- Co z nim ?! - przeraziłam się . Oby z nim było wszystko dobrze .
- Nie żyje , tak jak trójka innych dzieci . Zmarł na zapalenie płuc . - popatrzyłam na nią , a łzy pojawiły mi się w oczach .
- Co ?! Nie ! Nie , to niemożliwe ! - wstałam i uciekłam .
- Proszę panią ! - pielęgniarka krzyknęła za mną , ale ja nie zamierzałam się zatrzymać . Jedna rzecz przyszła mi do głowy , taka z której do niedawna się śmiałam , że w życiu bym tego nie zrobiła , ale nie mam wyboru . Nie ma już niczego !

3 komentarze:

  1. boże ,prawie się popłakałam
    w sumie,to miło czytać to od nowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe opowiadanie, ale nawet gdyby złamał tę rękę w kilku miejscach zrośnięcie kości nie trwało by, aż 7 miesięcy!

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że unoszę się w powietrze!
Przyjmuję krytykę, gdyż jestem tylko amatorką.
Notki o nn piszcie w zakładce - SPAM.
Swoje blogi polecajcie w zakładce - SPAM.