wtorek, 4 grudnia 2012
37 Rozdział
Esme:
Przyglądałam się sobie z wielką dokładnością. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Wyglądałam oszałamiająco! To głupie, że mówię tak sama o sobie, lecz była to prawda. Suknia, którą znalazłam, leżała na mnie doskonale, co było niezwykłe, ale najważniejsze było uczucie, które towarzyszyło mi w tej chwili. Byłam taka szczęśliwa! Nigdy bym nie pomyślała, że stanę w sukni ślubnej, w której poślubię kogoś, kogo pokocham. Jedyne co było mi przypisane, to brzydka, stara suknia ślubna, i właśnie w niej wyszłam za... Nie mam ochoty przypominać sobie tego wszystkiego!
Dotknęłam opuszkami palców koronki, która była na satynowym materiale. Talia kończyła się pod biustem, i oznaczał ją pasek z pereł. Wyglądała dostojnie, z klasą, lecz również uroczo, zniewalająco... Pragnęłam, aby ślub odbył się właśnie w tej chwili!
Carlisle, jak się przed chwilą dowiedziałam, od razu po przyjściu z pracy miał pojechać z Edward'em i Eleazar'em po smoking, który był już wcześniej zamówiony, ale ja nie miałam o tym pojęcia. Na całe szczęście było to już z głowy. Jeszcze tylko tysiące rzeczy do załatwienia!
Przebrałam się szybko i podeszłam do lady, gdzie czekały już na mnie moje druhny. Miały przy sobie duże, fioletowe torby. Uśmiechnęły się na mój widok i już miały się mnie zapytać, co wybrałam, lecz tylko pokręciłam głową i spojrzałam na sprzedawczynię.
Suma, którą mi powiedziała, była ogromna! Nigdy bym nie pomyślała, że suknia ślubna może kosztować ponad dwa miliony! Jednak trudno się temu dziwić, gdy jest ona tak cudowna.
Tanya szybko poszperała w torebce i podała sprzedawczyni ogromną sumę. Były to zawinięte osobno kupki pieniędzy, lecz razem było ich ogromnie wiele!
- Skąd ty miałaś tyle pieniędzy przy sobie? I w ogóle to jest torebka? Jest niesamowitych rozmiarów! - spytałam, patrząc na blondynkę.
- Carlisle zaopatrzył nas w niezłą sumkę. Powiedział, że dla ciebie mógłby wydać wszystko, byle być byłą szczęśliwa. - Obdarzyła mnie słodkim uśmiechem. - A to. - Wskazała na torebkę. - Dostałam kiedyś na urodziny, ponieważ pieniądze, które mam zamiar wydać, nigdy się nie mieszczą! To straszne! - Spojrzałam na nią zaskoczona. To wszystko było naprawdę dziwne! W ogóle, jak mogłam nie zobaczyć tego, że Tanya taszczę za sobą prawie dwa miliony!
Dobrze. Nieważne. Teraz trzeba skupić się na reszcie, czyli...
- A co z salą? Zanim będziemy mogli jakąkolwiek wynająć, to minie prawie rok!
- Dlatego wesele odbędzie się pod wielkim, biały namiotem, a ceremonia na świeżym powietrzu. Zawsze najlepiej iść łatwiejszą drogą, ale w tym przypadku również piękniejszą! - zaśmiała się Irina. - I spokojnie. Dekoracje, kwiaty, stoliki, ksiądz, katering... wszystko jest już gotowe!
- Ale... jak? - Patrzyłam na nie zdezorientowana. Jakim cudem udało im się to wszystko załatwić w tak krótkim czasie?
- Gdy tylko dowiedziałyśmy się, że Carlisle się żeni, to od razu zabrałyśmy się za przygotowania.
Wszystkie przytuliłam. Byłam szczęśliwa, że mi pomogły. Sama bym nie dała rady! Anioł ma niesamowitych przyjaciół! Cieszę się, że je poznałam.
- Jedyne co musisz zrobić, to wybrać z Carlisle'm obrączki i to, co ma powiedzieć ksiądz, bo jestem pewna, że z pewnością chcecie coś w tekście pozmieniać. - Pokiwałam znacząco głową.
Chciałam, jak najszybciej dotrzeć do domu i pojechać z moim ukochanym po obrączki. Wiedziałam, że będzie to miłe, gdy oboje będziemy wybierać coś, co będzie oznaczało nasze małżeństwo.
Carlisle:
Przed chwilą wróciłam do domu. Byłem z Edward'em i Eleazar'em po smokingi, lecz Esme dalej nie było. Na całe szczęście nie musiałem długo czekać. Po nie całych trzydziestu minutach była w domu.
Przywitałem ją namiętnym pocałunkiem, na co wszyscy wybuchli śmiechem, a Carmen stwierdziła, że nie mogę bez mojej narzeczonej wytrzymać kilku godzin i jest ciekawa, jak radzę sobie w pracy. Odrzekłem, że jest trudno, lecz pocieszam się, że za niedługo będę ponownie z nią, na co Esme pocałowała mnie w policzek.
- Carlisle - wyszeptała moja ukochana, gdy byliśmy razem w sypialni. - Podobno mamy wybrać obrączki i wymyślić tekst na ceremonię. - Pokiwałam znacząco głową.
Głaskałem ją po włosach, a ona siedziała obok mnie na sobie i opierała się głową o moje ramię; miała zamknięte oczy.
- Pojedziemy jutro, dobrze? Teraz chcę spędzić z tobą, jak najwięcej czasu. - W odpowiedzi usłyszałem jej ciche mruknięcie.
Zauważyłem, że gdy tylko jesteśmy razem, to ten czas przeznaczamy na siedzenie w naszej sypialni na sofie w ciszy. Ale po co słowa? Przecież to nie wszystko... Zresztą wydaje mi się, że nieświadomie robiliśmy to, by powstrzymać się przed zbliżeniem, co było trudne dla nas obojgu, lecz wiedziałem, że już niedługo zakosztuje rozkoszy, jaką będzie ciało mojej bogini.
Sam po chwili zamknąłem oczy. Rozkoszowałem się przyjemnie spędzonym czasem z moją ukochaną. Wiedziałem, że już wszystko gotowe, co do naszego ślubu, i zawdzięczałem to Denalą. Dzięki nim nie musimy biegać z obawą, że nie zdążymy, tylko spokojnie cieszymy się sobą. Zaproszenia zostały już dawno rozesłane. Zaproszonych było ponad dwieście osób, ponieważ dochodziła do tego spora grupa. Nasi sąsiedzi, znajomi z pracy... Wszyscy przyjęli nas tu z uśmiechem na twarzy, co mnie ucieszyło. Jednak wciąż brakowało mi przestrzeni w domu, co niedługo miało się jeszcze pogorszyć.
Za tydzień przyjedzie tu jeszcze więcej moich przyjaciół, których poznawałem przez całą moją egzystencję. Dom będzie wypełniony wampirami, a ja wiedziałem dobrze, że moją ukochaną ten fakt przeraża i przytłacza. Chciałem, aby nie przejmowała się tym, lecz nie wiedziałem jak.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz sprawia, że unoszę się w powietrze!
Przyjmuję krytykę, gdyż jestem tylko amatorką.
Notki o nn piszcie w zakładce - SPAM.
Swoje blogi polecajcie w zakładce - SPAM.