wtorek, 4 grudnia 2012

21 Rozdział


Esme:


    Zeszliśmy drewnianym schodami na plażę. W wodzie odbijał się księżyc. Przytuliłam się do mojego ukochanego. Podeszliśmy bliżej morza, przez co do moich nozdrzy wdarł się słony zapach. Przymknęłam powieki i uśmiechnęłam się sama do siebie. Niebo dziś było gwiaździste, co dodawało tej chwili uroku. Cieszyłam się, że Carlisle zabrał mnie tu. Musnęłam jego policzek, stając na palcach. Objął mnie w talii.
    Położyłam swoją głowę na jego ramieniu i przymknęłam powieki. Z mojej twarzy nie znikał uśmiech. Nie wiedziałam, co go wytwarza, chodź mogłam przypuszczać, że to mój ukochany. Pocałował mnie we włosy, a ja wyszeptałam krótkie ,,kocham cię" i pomimo że nie było to nie wiem jakie zdanie, to znaczyło więcej niż gdybym wyrecytowała mu wiersz miłosny, w którym nie znajdowałyby się te dwa magiczne słowa. Chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie i nigdy się nie kończyła.
    Westchnęłam i otworzyłam oczy. Spojrzałam na niebo. Oświetlało całą plażę, dzięki pięknemu, srebrnemu księżycowi. Dobrze że właśnie on nie działa na nas w taki sam sposób, co słońce. To by było okropne unikać jeszcze tak niesamowitej rzeczy i chować się przed nim w ciemnych miejscach. Carlisle zabrał swoją dłoń z mojej tali i chwycił mnie za rękę.
   - Przejdziemy się? - Popatrzył na mnie, a na jego twarzy malował się śliczny uśmiech.
    Pokiwałam znacząco głową na tak. Szliśmy brzegiem tak, by granatowa woda nas nie dosięgła. Mijaliśmy kilku przechodni, lecz nie straciłam nad sobą kontroli. Mogłabym być z siebie dumna, ale w tej chwili nie liczyło się to, tylko on i ta chwila.
    Nagle Carlisle zdjął buty i chwycił je w lewą dłoń. Zanurzył stopy w wodzie i spojrzał na mnie. Zaśmiałam się, lecz pokiwałam przecząco głową. Nie lubiłam, gdy miałam mokre nogi, a potem chodziłam po suchym piasku, przez co przyklejał się do nóg. Z ust mojego ukochanego wydobył się śmiech. Nie minęła nawet sekunda, gdy znalazłam się w jego silnych rękach, tuląc się do niego.
    Zaśmiałam się równo z Aniołem. Objęłam go w około szyi i wtuliłam głowę w jego pierś.
   - Kocham cię, ale wiesz, że to bezcelowe? - Wyszeptałam z uśmiechem na twarzy.
   - Możliwe. Ale nie pozwolę, by tak urodziwa dama musiała używać swych nóg. - Złożyłam na jego ustach krótki pocałunek.
   - A gdzie zamierzasz mnie zabrać? - Popatrzyłam się na niego. Nasze wzroki się spotkały. Zatrzymał się.
   - Tam, gdzie nie będzie nikt mógł nam przeszkadzać. - Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Anioł złożył na mych ustach namiętny pocałunek.
    Przez całą drogę wpatrywałam się w niego i zapamiętywałam każdy detal na jego twarzy. Byłam szczęśliwa. Tkwiła we mnie ciekawość, gdzie mój ukochany chce mnie zabrać, lecz było to tylko małą iskierką, przy tym co czułam w tej chwili.
    Szczęście...
    Radość...
    Miłość...
    Te trzy uczucia ogarnęło moje ciało od palców do czubka głowy. Gdybym miała taką możliwość, to chciałabym mieć z Carlisle rodzinę. Odkąd Edward odszedł, wszystko było inne - cichsze. Bez niego dni były nudniejsze i czasem strasznie się dłużyły, szczególnie gdy Anioł był w pracy. Z Edwardem mogłam zawsze porozmawiać o rzeczach, które czasem nawet mnie nie interesowały, ale ważna była ta rozmowa. Zaś mój ukochany zawsze chciał tego, abym nie musiała słuchać czegoś, o czym nie miałam zielonego pojęcia, nie lubiłam tego lub po prostu mnie nudziło.
    Kochałam obojgu, ale każdego na inny sposób. Edward jest dla mnie, jak syn. Pomimo tego że nie był moim rodzonym dzieckiem - kocham go. Zaś Carlisle to osoba, którą obdarzyłam uczuciem, które nie sięgnie zenitu. Miłość - to za małe określenie, zbyt małe. Jest on dla mnie nie tylko partnerem, ale i towarzyszem z którym pragnę spędzić każdy dzień, każdą godzinę, każdą minutą, każdą sekundę... Jest on moim tchnieniem życia.
    Przypomniały mi się dni, kiedy nosiłam w sobie dziecko. Charles nieraz wyżywał się na mnie, ale nie było to już tak nieznośne, jak przed ciążą. To ona dodawała mi sił, jedynie dzięki niej miałam uśmiech na twarzy i czułam, że życie ma jeszcze jakiś sens. Miałam wtedy w sobie nadzieję, że jednak los się do mnie uśmiechnął. Jednak ktoś musiał powiedzieć ostre NIE! Mój świat się załamał, gdy usłyszałam słowa śmierci. Wszystko w środku ucichło. Zostałam sama, bez mojej Nadziei. Ogłuchłam. Sparaliżował mnie smutek. Smutek, który z każdą sekundą rósł, aż stał się tak ogromny, że zdałam sobie sprawę, że już nie mam po co wracać; życie nie było mi dane.
    Po śmierci spotkało mnie szczęście. Od dziecka marzyłam o prawdziwej miłości, lecz zawsze wiedziałam, że nie będzie mi to dane. Miałam wyjść za kogoś, kogo nawet nie znałam, a co dopiero mówić o miłości! Inne kobiety które znałam, wyszły za mąż w ten sam sposób co ja, ale mężczyźni których poślubiły, nie byli tacy jak Charles i dało się ich pokochać, może nie tak jak marzy się każdej, lecz na tyle by móc spędzić z danym człowiekiem resztę życia.
    Moja historia czasem wydawała mi się niemożliwa i zarazem niezwykła. W życiu spotkało mnie tyle nieszczęścia i dopiero po śmierci zaznałam tego o czym marzyłam. Zawsze marzyłam o różnych mężczyznach, którzy będą moją miłością z odwzajemnieniem, ale każdego z nich Carlisle przerastał. Był niesamowity pod każdym względem. Jednak jednego wciąż nie byłam pewna. Czy dałabym radę go poślubić. Bałam się powtórki z mojego poprzedniego życia. Jeżeli to tylko pozory, że jest on taki wspaniały? Nie! Muszę przestać tak myśleć o nim! Kocham go, a on mnie i to powinno mi wystarczać.
    Cały czas mój wzrok tkwił na Aniele. Nie mogłam go oderwać. Czułam się, jakbym była zahipnotyzowana i po części była to prawda. Była to hipnoza zwana miłością.
   - Esme... - Z zamyśleń wyrwał mnie piękny baryton mojego ukochanego. - Jesteśmy na miejscu.
    Postawił mnie na piasku. Rozglądnęłam się po okolicy. Nie było tu śladu żywego stworzenia. Miejsce wyglądało, jak z bajki. W tali poczułam ciepły uchwyt muskularnych rąk mojego Anioła, który położył podbródek na moim ramieniu. Zaśmiałam się cicho. Czułam się, jak księżniczka a obok za mną stał mój książę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz sprawia, że unoszę się w powietrze!
Przyjmuję krytykę, gdyż jestem tylko amatorką.
Notki o nn piszcie w zakładce - SPAM.
Swoje blogi polecajcie w zakładce - SPAM.