poniedziałek, 18 marca 2013

46 Rozdział

                                                                                                         ,,Kiedy przestaniesz wciąż
                                                                                                           pędzić do przodu, to spróbuj
                                                                                                          dostrzec, jak ten świat się zmienia -
                                                                                                          na gorsze."

Esme:

    - Esme, słońce, nic się nie stało? - Carlisle patrzył na mnie zaniepokojony; przed chwilą znaleźliśmy się w Rio De Janeiro. - Od dwóch dni nic nie mówisz, zamilkłaś. Czyżbym coś źle zrobił? Może ktoś ci coś powiedział przykrego? Kochanie, proszę, odezwij się. Twoje milczenie jest dla mnie cierpieniem. - W jego głosie pobrzmiewała rozpacz.
    Wzięłam głęboki wdech. Chwyciłam go za ręce, patrząc prosto w jego oczy.
   - Dlaczego one są tak głębokie? Uważaj, mogę w nich utonąć. - Starałam się nie wracać do wieczora dwa dni wcześniej. Carlisle spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. - Twoje oczy, są piękne. Och, spójrz, taksówka już jest. - Miałam nadzieję, że nie będzie wymagał ode mnie odpowiedzi.
    Spojrzał tylko na mnie. Można było w jego wzroku dostrzec nutkę niedosytu, ale najwyraźniej odpuścił, taką przynajmniej mam nadzieję.
   - Wróćmy do tej rozmowy później. - Taksówkarz zabrał nasze bagaże i włożył do bagażnika. - Panie przodem. - Carlisle otworzył mi drzwi i czekał, aż wejdę, po czym sam znalazł się wewnątrz. Powiedział coś do kierowcy po portugalsku, jeżeli się nie mylę, i po chwili jechaliśmy. Położyłam głowę na ramieniu mojego małżonka i zamknęłam oczy - pragnęłam cieszyć się tą chwilą, chodź było to nadzwyczaj trudne, gdy wracały mi wspomnienia z dwóch dni wstecz.
    Nie miałam ochoty patrzyć na piękno miejsca, w którym przebywam, byłam zbyt zasmucona, przestraszona. Można zapytać czemu, przecież jest przy mnie mężczyzna, którego kocham i mam do niego, jak największe zaufanie. Ale... nie, nie dam rady nawet myśleć o tym, co się wydarzyło.
   - Słońce, jesteśmy na miejscu. - Nad uchem poczułam przyjemny powiew wiatru, jednak od razu domyśliłam się, że to słodki oddech mojego ukochanego.
    Pomógł mi wysiąść z taksówki. Jednym sprawnym ruchem wygładziłam fałdy na sukience, powstałe wskutek siedzenia. Rozejrzałam się wkoło. Ujrzałam śliczny, mały domek. Był z drewna. Od razu przyszły mi na myśl wspomnienia z minionych wakacji z rodziną. Wielki las, chatka i natura... piękne chwile.
   - Podoba ci się? - Carlisle objął mnie w tali, całując moją szyję. Wcześniej pomógł taksówkarzowi wyciągnąć nasze bagaże i zapłacił mu - zostaliśmy sami. - Chodź, pokaże ci wnętrze. Starałem się, aby był w twoim guście, jednak to Edward'owi zleciłem to zadanie. - A więc to dlatego nie było go bite dwa tygodnie. - Nie zwlekajmy dłużej.
    Carlisle zabrał się za wprowadzanie naszych rzeczy do środka, jednak ja stałam jak słup, który nie zamierza ruszać się z miejsca dopóty, dopóki ktoś go nie oderwie od ziemi, a tym kimś był mój mąż. Wziął mnie na ręce i ruszył w stronę domku. Objęłam jego szyję, tuląc się przy tym do niego. Wdychałam jego słodki zapach, starając się myśleć o pięknych chwilach, które wspólnie tu spędzimy.
    Niespodziewanie poczułam grunt pod stopami. Lekko się zachwiałam, ale Carlisle przechwycił mnie, śmiejąc się przy tym głośno. Spojrzałam na niego czułym wzrokiem - cieszyła go najmniejsza rzecz, która była związana ze mną. Przejechałam mu dłonią po torsie, jakby w geście pożegnalnym, lecz był on bardziej powitalny z mojej perspektywy.
    Skupiłam w tym momencie uwagę na wystrój wnętrza. Prawie wszystko było z drewna, jednak dodawało to niesamowitego uroku temu miejscu. Od razu na wejściu rozszerzał się dość duży salon, gdzie znajdował się kamienny kominek, i jadalnia pasująca doskonale do kuchni, którą łatwo było dostrzec przez otwarte drzwi od pokoju, gdzie można było skonsumować posiłek. Naprzeciw nas znajdowały się dość strome, drewniane schody, a wyżej, jak mogłam się domyślić, sypialnia i łazienka.
    Mój ukochany, nie zwlekając ani chwili dłużej, ponownie wziął mnie w swe objęcia, całkowicie zapominając o walizkach, zabrał na górę. Tak jak się tego spodziewałam, był tam tylko jeden pokój i łazienka. Najwyraźniej zbliżaliśmy się do tego pierwszego. Gdy przeszliśmy przez próg, w moje oczy natychmiastowo rzuciło się ogromne łoże z baldachimem i świeżą, białą pościelą. Ściany były tu białe, a meble wraz z podłogą - jak reszta domu - drewniane. Carlisle położył mnie delikatnie na łóżku, jakbym była z porcelany, i nachylając się nade mną patrzył mi prosto w oczy.
   - Nie pozwolisz mi najpierw zwiedzić domu i okolicy? - spytałam przekornie. - Z pewnością są tu piękne widoki, no i zawsze chciałam zobaczyć posąg Chrystusa z bliska. To musi być niesamowicie piękne. - Rozmarzyłam się. Byłam chrześcijanką mocnej wiary, więc właśnie to było dla mnie pierwszorzędne, reszta może zaczekać.
   - Na to, kochanie, przyjdzie jeszcze czas. - Carlisle odzywał się pomiędzy pocałunkami, które składałam na mojej szyi i biuście. - Zwiedzimy cały świat! Z tobą pojadę wszędzie, ale dziś chcę się nacieszyć moją piękną żoną, której tak bardzo pragnę.
    Poczuła, jak jego dłonie błądzą po moich plecach szukając zamka, a usta obsypują mnie pocałunkami. Z pozycji leżącej podniosłam się do siedzącej. Skuliłam się w drobną kulkę, chowając głowę, by Carlisle nie mógł ujrzeć mojego strachu.
   - Esme, zrobiłem coś nie tak? - spytał załamanym głosem. Krzywdzę go!
    Podniosłam głowę i spojrzałam na niego zrozpaczonym wzrokiem, który mówił, że to nie jego wina, ale moja. Mojego wyglądu, wampirzej gracji!
   - Nic nie jest twoją winą - wyszeptałam. - To ich wina, oni chcieli mnie skrzywdzić... ja... ja się boję.
   - Czego się boisz? Jacy oni? - Mój mąż starał się przytulić mnie, jednak odtrąciłam go.
   - Na statku, dwa dni temu wieczorem. Poszedłeś do tego mężczyzny, tego Georg'a. Oni wówczas przyszli i bez pukania weszli do środka. Carlisle, dwóch mężczyzn chciała mnie zgwałcić. - Mój ukochany spojrzał na mnie z niedowierzaniem, ale i również ze smutkiem. Musiałam to w końcu powiedzieć.

__________________

    I jak się podoba? Rozdział miał być dodany tydzień temu, ale mam dużo nauki. Następny będzie szybciej, gdyż mam rekolekcje i dużo wolnego czasu. Liczę na liczne komentarze, bo one dodają mi sił. :)

10 komentarzy:

  1. Swietny rozdział :) Czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, ciekawe, co się stanie w następnym rozdziale! Nie mogę się doczekać! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepięknie, nie mogę się doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Z niecierpliwością czekam na nn.

    Isa ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa jestem, co będzie dalej *__*
    Piszesz fenomenalnie :DD

    Nie mogę się doczekać NN!

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj kochana :)
    W końcu nadrobiłam Twojego bloga! Rozdziały poprzednie były piękne jednym słowem. Tego staruszka co poznali nawet polubiłam. Ale nie dziwie się naszej Esme, że go nie obdarzyła sympatią. Ale to nie jego wina, że mówił prawdę :) Carlisle teraz wie jaki skarb ma.
    Jeśli mowa o Carlisle'u to było jego zachowanie urocze i troszkę śmieszne, jak przy tych mężczyznach pocałował Esme. W końcu musiał im pokazać kto tam rządzi.
    No to teraz obecny rozdział. Esme tyle razy już cierpiała i jeszcze ci mężczyźni na statku. To smutne. Ale myślę, że Carlisle jakoś jej pomoże i ten niemiły incydent nie popsuje im miesiąca miodowego.
    Ale się rozpisałam... :) Pisz szybko kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooo kurcze. Jeśli mam być szczera, to zatkało mnie. Chodź przyznaję się bez bicia że przeczytałam tylko ten rozdział, bo trafiłam tu przez przypadek, to muszę Ci powiedzieć, że bije od Ciebie wielki potencjał. Jak ja bym chciała tak dobrze pisać... W weekend, obiecuję nadrobić wszystkie rozdziały i w tedy pozostawię jakiś konkretny komentarz. Tym czasem, zapraszam do siebie.

    http://sevmionelove.blogspot.com/

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Super !!! Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że unoszę się w powietrze!
Przyjmuję krytykę, gdyż jestem tylko amatorką.
Notki o nn piszcie w zakładce - SPAM.
Swoje blogi polecajcie w zakładce - SPAM.