poniedziałek, 18 lutego 2013

44 Rozdział

                                                                                            ,,Opij się ze mną, kochanie
                                                                                              i przetańcz wraz ze mną
                                                                                              całą tą cholerną noc."


Esme:

    Długi czas spędziłam wraz z ukochanym na pokładzie, jednak teraz siedzę sama w pokoju rozkoszując się książką. Carlisle znalazł swoją ,,bratnią duszę" w jakimś starszym panu, który także fascynował się medycyną. Co za zbieg okoliczności! - zaśmiałam się w myślach. Trudno, muszę jakoś samodzielnie wypełnić sobie czas przez najbliższą godzinę lub dłużej.
    Zaczytałam się tak bardzo, że prawie przegapiłam pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i otworzyłam je. Na ziemi ujrzałam piękny bukiet czerwonych i białych róż. Podniosłam je i przyłożyłam do nosa, by poczuć ich piękny zapach. Dokładnie wiedziałam od kogo je dostałam. Jak mogłam nie zauważyć, że mój niesamowity wampirek tędy przebiegł? Nie czekałam ani chwili, pragnęłam nie tylko mu za to podziękować, lecz spędzić z nim czas i od ciągnąć od rozmowy z tym staruszkiem.
    W wampirzym tempie, niezauważalnie, przemieściłam się na pokład słoneczny. Było już po zmroku, więc mój mąż mógł spokojnie tam przebywać. Kwiaty zostawiłam w kabinie, a sama podeszłam od tyłu Anioła i położyłam dłonie na jego ramionach. Od razu przechwycił moje ręce i przyciągając do siebie posadził mnie na swoich kolanach.
   - Panie Tor, to moja małżonka, Esme. - Przedstawił mnie mężczyźnie z siwiejącym już zarostem i głębokimi zmarszczkami. Patrzył na mnie chytrym wzrokiem, przez co wtuliłam się mocniej w Carlisle'a.
   - Miło mi, Georg. - Wstał i ukłonił mi się. - Piękną kobietkę pan sobie znalazł, panie Cullen. Tylko zazdrościć! Niech pan lepiej na nią uważa, bo kręci się tu mnóstwo samotnych mężczyzn, ale i żonaci na pewno nie będą oszczędzać zalotów do tak pięknej anielicy - zaśmiał się szorstkim głosem. Przeraził mnie tymi słowami.
    Zerwałam wzrok z niego i zwróciłam go na Anioła. Szczelniej okryłam się moim beżowym sweterkiem na guziki, by sprawić wrażenie, że jest mi zimno, i spojrzałam na niego błagalnie.
   - Kochanie, chodź do kabiny - poprosiłam. - Jest już po północy i chłodno jest. Nie zasnę sama... - wyszeptałam ostatnie zdanie mu na ucho.
    Carlisle pogłaskał mnie wierzchem dłoni po policzku i równocześnie wstaliśmy. Objął mnie w tali i pożegnał się z panem Tor'em, którego po pierwszym spotkaniu już nie lubiłam za to, co mówił. Poczułam się wówczas jak jakiś przedmiot na wystawie. Było to bardzo nie kulturalne zachowanie; nie rozumiem, szczerze powiedziawszy, dlaczego mój Anioł wybrał akurat ten jacht? Dziękuje mu za to i jestem prze szczęśliwa z tego powodu, lecz kręci się tu tylu nie miłych mężczyzn.
    Weszliśmy do naszej kabiny. Od razu zaczęłam składać tony pocałunków mojemu ukochanemu, w tym samym czasie kładąc go na łoże. Zaśmiał się swoim miłym i ciepłym głosem, przez który robiło się ciepło na sercu.
   - Dziękuje - wyszeptałam, całując go w usta.
   - Proszę, ale za co, kochanie, dziękujesz? - Odwzajemnił pocałunek, jednak oderwałam się od niego. Jak mógł nie wiedzieć, o co mi chodzi?
   - Dziękuje za róże. Przecież to ty mi je dałeś przed drzwi, prawda? A ja tak się zaczytałam, że nawet nie zwróciłam uwagi na to, że ktoś je tu przyniósł - zaśmiałam się.
    Anioł obrócił mnie tak, że znalazłam się pod nim. Spojrzał na mnie zdenerwowanym głosem. Czyżbym powiedziała lub zrobiła coś nie tak? Nigdy, a to nigdy chyba nie widziałam go tak wściekłego. Co się stało?
   - Nie dawałem ci żadnych kwiatów, Esme. To na pewno nie ode mnie.
    Patrzył na mnie długo. Byłam zdezorientowana. Kto mógłby mi je przysłać? Carlisle usiadł na skraju łóżka. Na kolanach, niszcząc cały ład pościeli, podczołgałam się do niego i objęłam w tali.
   - Myślisz, że ten Tor miał rację? To mógłby być każdy, ale się nie przejmuj. - Pocałowałam go w plecy. - To tylko kwiaty, a jeżeli nie są od ciebie, to dla mnie są niczym, zupełnie niczym. - Nie reagował. Zrezygnowana westchnęłam, jednak zaraz wpadł mi pomysł do głowy.
    Ześlizgnęłam się z łóżka i stanęłam przed nim, chwytając go za dłonie. Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
   - Chodź, wyrzucimy je do morza. Płatek po płatku.
    Posłusznie wstał. Chwyciłam róże do wolnej dłoni i wspólnie wyszliśmy. Podeszliśmy do poręczy i zaczęliśmy wyrywać płatki i wrzucać je do wody. Powtarzał przy tym tekst z czasów, gdy byłam nastolatką i ktoś złamał serce której z moich przyjaciółek. Brzmiał on następująco:

Chłopcze, co naruszyłeś me serce
Giń w piekle i smaż się z innymi, 
tak bardzo boleśnie, jak ja, gdy
me delikatne, dziewicze serce 
naruszyłeś i rozgniotłeś na pył.

Wiedz, że ma klątwa nie jest bajką,
prawda w niej zawarta mocna
i prawdziwa kryje się, więc strach,
tak strach, niech nasączy Cię.
Giń chłopcze, co uczuciami bawisz się.

    Carlisle spojrzał na mnie rozbawiony. W końcu ujrzałam w jego oczach radość. Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam go w usta. 
   - Co to za wierszyk? - spytał po dłuższej chwili ciszy. - Brzmi przerażająco. 
   - Jak znajdziesz laleczkę wudu, to pokażę ci do czego to służy - zaśmiałam się, widząc jego minę. - Nie martw się, Aniele, nie użyję tego na tobie. Gdy jakiś chłopak złamał serce mojej przyjaciółce lub nam coś zrobił, to używałyśmy tego. Znalazłam to w jakiejś starej książce babki. Gdy ona się o tym dowiedziała, o Boże! Szukała nas po całej okolicy z miotłą. Chowałyśmy się, a gdy na następny dzień nas znalazła dostałyśmy niezły łomot. Trudno to zapomnieć. - Zaniosłam się śmiechem
   - Miałaś dziwne, ale niesamowite, dzieciństwo. - Wziął mnie na ręce i zaniósł do kabiny. Spędziliśmy całą noc i dzień w kabinie opowiadając sobie o naszym dzieciństwie. Było idealnie.

____________________

    I rozdział jest! Jak się podoba? Jest krótszy niż poprzedni, ale jest. ;d Ten cały wierszyk nie jest prawdziwy. To moje własne dzieło, więc proszę nie kopiować, jeżeli komuś się spodoba. Komentujcie i pocieszcie mnie, bo przez ostatnie kilka dni chodziłam o kulach. :( 

12 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wierszyk fajny :3
    Yee,pierwsza!
    Fanpage już polubiłam i śledzę :)
    Rozdział super,tylko krótki.
    Widzę,że jednak postanowiłaś wprowadzic tajemniczego adoratora.
    Super! :)
    Niecierpliwie czekam na NN :3
    ~~ xoxo ~~

    OdpowiedzUsuń
  3. wierszyk fajny,ale to już wiesz że mi się podoba

    bardzo fajny rozdział i czekam z niecierpliwością na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny. Rozwaliło mnie to, co wyrzucili róże do morza, bo koleżanka mnie Rose nazywa, a tego nienawidze.
    Fajny rozdział, taki nastrojowy. Świetnie piszesz i oczywiście czekam na kolejny z niecierpliwością. Życze dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne! Hmm, czyli Esme ma adoratora, uu ^^
    Z niecierpliwością czekam na NN ;*

    Zapraszam do mnie, niedługo będzie nowy rozdział ;)

    http://esme-carlisle-my-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział :3
    A wierszyk strasznie mi się podoba.
    Czy możesz mi powiedzieć jaki jest tytuł tej piosenki co leci na twoim blogu?

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały rozdział i śliczny wierszyk. :)
    Czekam na NN :3
    Dużo weny
    Pozdrawiam Cyzia14.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ładny blog, szczególnie rysunek w tle. Notka mega wrażliwa i ta nastrojowa muzyka! Super!
    Daj znać o nowej notce.
    www.obczaj-ten-motyw.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo mi sie podoba i mam nadzieje ze nastepna notka sie pojawi juz niedlugo :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Moja Olusiusia jak zawsze się postarała :)
    A tak wgl, to musimy w końcu skończyć to nasze erotyczne ff :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super blog o parze, którą w "Zmierzchu" lubiłam najbardziej. Kiedy następna notka, mam nadzieję, że szybko.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że unoszę się w powietrze!
Przyjmuję krytykę, gdyż jestem tylko amatorką.
Notki o nn piszcie w zakładce - SPAM.
Swoje blogi polecajcie w zakładce - SPAM.