środa, 23 stycznia 2013

Rozdział 42/3 cz.

Carlisle:

    Po pięknej ceremonii wszyscy goście przenieśli się do wielkiego hotelu, gdzie miało odbyć się wesele. Była tam sala balowa i jadalnia, gdzie w tej chwili skierowaliśmy się. Ściany miały biały odcień, a nakrycia na okrągłych stolikach kremowy; były przystrojone w ładną, białą porcelanę z jasnoróżowymi rysunkami, w które można długo się wpatrywać, a one będą dawały wrażenie, jakby zmieniały kształty, i przezroczyste wazony z liliami. Każdy miał przydzielone własne krzesło.
    Gdy wszyscy zajęli swoje miejsca podano pierwsze danie. Oczywiście każdy wampir zjadł, ale nie poczuł smaku, za to goście, którzy byli bowiem ludźmi, chwalili ,bogate w różnorodne smaki, potrawy. Podsłuchałem kilka rozmów, jednak było to dość trudne, gdyż nie potrafiłem oderwać wzroku od mojej żony, z których wynikało, że dania zostały odpowiednio doprawione, a mięso idealnie miękkie i czerwone w środku. To chyba dobrze, tak myślę, gdyż nie znam się na tym. Za młodu, to zawsze gosposia gotowała.
    Poczułem przy uchu czyjeś wargi, które wyszeptały, bym poszedł za osobą, która do mnie przemawia. Była to bowiem moja ukochana, która pociągnęła mnie za dłoń. Znaleźliśmy się przy ogromnym torcie. Był biały z idealnymi ozdobami. Zauważyłem, że pasuje do sukni Esme; można było zauważyć koronkę, która obejmowała całe ciasto. Były również brązowe detale.
    Esme trzymała wielki nóż. Chwyciłem ją delikatnie za dłoń i wspólnie ukroiliśmy jeden kawałek. Zgodnie z tradycją mieliśmy nim poczęstować siebie nawzajem. Gdy moja ukochana chciała mi go włożyć do ust, podbiegł nagle Liam, który pomógł jej rzucić nim we mnie, a dokładnie w moją twarz. Usłyszałem tylko śmiechy wszystkich. Palcem zebrałem trochę ciasta z policzka i posmarowałem nim nosek mojej żony.
    Podeszła do mnie i zlizała tory z mojego policzka, jednak dla wszystkich wydawał się być to tylko zwykły pocałunek.
   - Pyszny jesteś, wiedziałeś? - zaśmiała się.
    Złożyłem pocałunek na jej nosku, gdzie dalej znajdowało się ciasto. Usłyszałem westchnięcie wszystkich zebranych.
    Potem przemówiło kilka osób. Były to zabawne i miłe przemowy. Nie uszło mojej uwadze, jak i innym, miny Volturi. Byli pewni siebie i czekali tylko, by podejść do nas. Chciałem przedłużyć wszystko, aby nadeszło to jak najpóźniej.
    Minęło pół godziny i przeszliśmy na salę balową, gdzie odbył się pierwszy taniec młodej pary. Nie ćwiczyłem wcześniej tego z Esme, ale czułem, że każdy nasz krok odpowiada idealnie na krok partnera. Było to niesamowite.
   - Kocham cię. - Pani Cullen wyszeptała mi do ucha i mocno wtuliła się we mnie. - To najpiękniejszy dzień.
   - Ja ciebie również kocha,, skarbie. - Pocałowałem ją w czoło. - Z nami jest tu sto osiemdziesiąt sześć osób i o sto osiemdziesiąt cztery za dużo.
    Zaśmiała się.
   - Masz rację. Ale już niedługo zostaniemy sami, prawda? - Nie wiedziała nic o miesiącu miodowym. Miała być to dla niej miła niespodzianka.
    Gdy nasz taniec dobiegł końca inni z chęcią powędrowali na parkiet. Wszyscy świetnie się bawili, a o to właśnie chodziło. Ten ślub miał być perfekcyjny, piękny i taki jest, a to wszystko dzięki moim przyjaciółką. Spisały się na medal! Podziękowaliśmy im z moją ukochaną, lecz stwierdziliśmy, że za to co zrobiły należy się o wiele więcej.
    Potem odbyło się kilka zabaw, jak rzucanie bukietem i tym podobnym, lecz ja czekałem zawzięcie tylko na jedną, a dokładnie mówiąc, to ściąganie zębami podwiązki. Miałem wejść pod suknię Esme, co napawało mnie wielkim szczęściem, co mnie bardzo dziwiło. Nigdy nie nachodziły mnie podobne myśli. Gdy goście o tym usłyszeli, to od razu utworzyli krąg. Każdy uwielbiał tą część wesela.
    Delikatnie uniosłem suknię mojej ukochanej i schowałem się pod nią. W moje oczy rzuciły się białe pończochy i podwiązka w tym samym kolorze. Wszystko co ujrzałem tak bardzo kusiło.
    Dłońmi przejeżdżałem po jej nogach, a ustami obdarowywałem miejsce w około podwiązki, aż w końcu chwyciłem ją w zęby i urwałem. Po chwili byłem już z ,,powrotem". Moi przyjaciele zaczęli się śmiać z tego, że siedziałem tam ponad pięć minut. Mógłbym tam siedzieć o wiele, wiele dłużej.

Esme:

    Przytuliłam się do mojego męża, przy czym śmiałam się. Siedział dość długo pod moją sukienkę, lecz nie żebym miała coś przeciwko. Czułam jego ręce, które jeździły po moich nogach i usta wodzące w okolicach podwiązki, która teraz była gdzieś, ale niestety gdzie, to nie mogłam stwierdzić. Wszystko było idealne! Miałam ochotę rzucić się moim druhną na szyje i wycałować za to, że urządziły to tak pięknie.
    Tańczyłam chyba z każdym mężczyzną na sali. Teraz podszedł do mnie mężczyzna o białej cerze i zachwyconym, a zarazem groźnym, wyrazie twarzy. Poprosił mnie do tańca, a ja nie mogła odmówić. Tak, właśnie znajdowałam się w objęciach Aro Volturi i byłam szczerze przerażona. Wiedziałam o jego darze i czułam, jak zbiera wszystkie informacje o mej osobie. Pragnęłam użyć mojego daru na nim, jednak wiedziałam, że nie tyle, że zrobiłabym to na oczach ludzi, ale i wpakowałabym się w niezłe kłopoty. Wstrzymałam więc się i myślałam o moim Aniele, lecz Aro zaczął rozmowę,
   - Piękne wesele, piękna panna młoda. - Nie odpowiedziałam. - Carlisle miał wielkie szczęście, że ciebie spotkał. Jak to miło by mieć kogoś, kto oświetlał by swym pięknem nasze komnaty we Włoszech. Oczywiście wraz z twoim mężem. - Dał wielki nacisk na słowo ,,mąż". - Więc, Esme, co ty na to? - Biła od niego wielka pewność.
   - Nie, dziękuje. Zresztą, od kiedy jesteśmy na ty? - Sama nie wiem, jak odważyłam się na takie słowa.
   - Oj, to bardzo mi przykro. I tak, pani ma rację, nie przeszliśmy na ty, ale możemy - zaśmiał się. - Aro, Aro Volturi. - Pocałował wierzch mojej dłoni. Teraz nie mogłam się tylko doczekać, kiedy w końcu będę mogła się oderwać od tego paskudnego osobnika. Ledwo wytrzymywałam w jego objęciach. Pragnęłam uciec, jednak natrafiłam wzrokiem na Carlisle'a. Posłał mi spojrzenie pełne współczucia, ale także otuchy, pocieszenia i miłości. To tylko dzięki niemu jeszcze tu stoję, a nie w innym kraju, a dokładnie kontynencie.
    Wesele zakończyło się życzeniami i obdarowaniem nas prezentami. Miło.
   - Więc, kochanie, czas na miesiąc miodowy. - Mój mąż objął mnie w pasie.
   - Miesiąc miodowy? Nic nie mówiłeś! Dlaczego? Nie spakowałam się! A zresztą, co tam pakowanie! Przecież ten ślub tyle cię kosztował, a ty teraz mówisz mi tu o jakimś miesiącu miodowym, a znając ciebie to kosztownym! Zwariowałeś? Przecież nie.... - Carlisle przerwał mi namiętnym pocałunkiem, przez co natychmiast zamilkłam.
    Wyobrażałam sobie, że nigdzie nie pojedziemy, tylko mój mąż weźmie sobie wolne przez tydzień i tyle. Szczerze powiedziawszy, to byłam szczęśliwa, że czeka nas miesiąc miodowy, jednak wciąż powtarzałam, że nie musiał, a kiedy zaczęłam ponownie ,,gderać" przerywał mi pocałunkiem i w ten sposób milknęłam na pięć minut.

____________________

    Ta da! Nie wiem, czy tak super opisałam to wesele, ale CHYBA jestem zadowolona. ;) Przepraszam, że rozdział tak późno, jednak nie miałam kiedy go dodać. Dedykuję go wszystkim, więc wiedzcie, że tyczy się to KAŻDEGO! Wszystkich kocham! Nawet nie wiecie, jak miło jest czytać wasze komentarze! Moje serce dostaje skrzydeł i leci w górę, przez co muszę go szukać, bo szczęście go unosi. ;** Kocham WAS! ;***********************

16 komentarzy:

  1. Pięknie! Uwielbiam Twój blog,jest epicki :3
    Śmiałam się jak opisywałaś zdejmowanie podwiązki zębami. To było super ;D (Takie moje zboczone myśli) xD
    Kolejny rozdział znów w niedzielę o 20:00,czy możemy spodziewać się go wcześniej? ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. huhuhu ! :D świetna jesteś po prostu z nóg mnie zwaliło ;d aż mi się zachciało spotkać takiego Carlisle'a i być z nim na zawsze :D jesteś niesamowita !! <3 KOCHAM CIĘ XD Gratulacje ! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, ale to było piękne! Podwiązka, Carlisle w torcie, całowanie i milknięcie, matko, to było cudowne. Tylko tyle mogę powiedzieć, bo jestem w wielkim szoku! Łoł!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudownie, ale to jak zawsze! :D Muszę trochę nadrobić czytanie i komentowanie przy wolnej chwilce. :) Życzę weny. ;* Jasmine.
    _____________________________________________

    Ps. Zostałaś nominowana do Liebster Award na
    o-zmierzchu.blogspot.com ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. wreszcie slub!! pieknie go opsialas!! zapraszam do mnie na nn

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział ! ;D
    Zabawy były najlepsze, sama bym tego lepiej nie opisała.
    Po prostu cud, miód i orzeszki!
    Buziaki ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny rozdział ! Mhmhmhhmhm już nie mogę się doczekać nocy poślubnej hah ^^ Zapraszam do mnie, niedługo będzie nowy rozdział :) http://esme-carlisle-my-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowny rozdział kochana ;*

    czekam na kolejny,nie mogę się doczekać nocy poślubnej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudny rozdział. W końcu był Aro...
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Życzę weny!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział! Rozwalił mnie Carlisle zboczeniec - nie spodziewałam się tego po nim.
    Oczywiście czekam na nn i ten miesiąc miodowy :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniały rozdział.Życze weny i pomysłòw. Ps. czekam na miesiąc miodowy ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Już od dłuższego czasu czytam Twójego bloga jednak dopiero teraz mam odwagę go skomentować. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia <3. Rozdział cudny i czekam na więcej :)
    Zapraszam również do mnie : http://narcyza-lucjusz-love-forever.blogspot.com/
    Życzę dużo, dużo weny i pozdrawiam. Cyzia14 :3

    OdpowiedzUsuń
  14. Esme,Esme gdzie rozdzialik ? :D ps. Świetny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się go dodać jutro, ale nie obiecuję. Mam dużo nauki. ;(

      Usuń

Każdy komentarz sprawia, że unoszę się w powietrze!
Przyjmuję krytykę, gdyż jestem tylko amatorką.
Notki o nn piszcie w zakładce - SPAM.
Swoje blogi polecajcie w zakładce - SPAM.